Translate

poniedziałek, 17 września 2012

Historia makijażowa z cyklu kiedyś a dziś - My eyes

Przeglądając zdjęcia do historii włosowej, na mojej twarzy pojawił się uśmiech, bo zobaczyłam siebie sprzed lat - nie ta sama osoba:) Ktoś zupełnie inny...
Inna fryzura, inny styl ubierania, inny makijaż...I właśnie to zainspirowało mnie to napisania tego posta. Kiedyś MUSIAŁAM używać podkładu, korektora...Na szczęście te czasy minęły i teraz używam...masła shea w tej roli:D
Obecnie lubię 'zajmować' się tylko makijażem oczu:) Preferuję makijaż "neutral" czyli kredka (wyłącznie czarna) od wewnątrz i delikatne obrysowanie + tusz lub makijaż "kocie oko" z kreską. Nie lubię makijażu mocnego, kolorowego itp. "Lubuję się" w makijażu orientalnym/arabskim - od zawsze mnie fascynował:) Uznaję tylko kolor czarny;)
Kilka moich faworytów:




 http://ebodhitree.com/wp-content/uploads/2011/04/arabic-eye-makeup-tips.jpg



http://farm2.staticflickr.com/1275/1382910774_efaf399ef3.jpg
 http://l.yimg.com/qn/alfrasha/up/11020669042087307992.jpg


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6h1N1owvcNaCCmXEVkA9kyLbIkahVnZ71ZxOIGH7x_w3EHZwDQe_zOUl7JCppiiZKxFdR-VlZoJMGvqD1tEwULxhwJ-trt_l7ITQAeptVMO-IE1entqsEXFEGOFdCvHv5abCrGaDSZ78/s640/CAT-EYE-makeup-look.jpg



http://www.zeberka.pl/img_users/1223882758.jpg
http://static.pl.groupon-content.net/05/51/1324660215105.jpg
http://stylio.pl/moja-szafa/perfekcyjna-kreska-487027l.jpg




A teraz mój:

 Koniec gimnazjum:


Liceum/studia:

Koniec licencjata:


Od magistra do teraz nic się nie zmieniło, więc dodaję zdjęcia sprzed ok roku:











poniedziałek, 30 lipca 2012

Chyba odkryłam swój sposób na idealną cerę:) wiecie co to?

Długo się zastanawiałam czy to już czas, żeby można było napisać tą notkę...Ale od 2 tygodni stosowania, z każdym dniem jest co raz lepiej, więc chyba można. Jak wiecie, zawsze miałam problemy z cerą...Długo nic mi nie pomagało, dopiero po odrzuceniu wszystkich "chemicznych" kosmetyków nastąpiła jakaś poprawa. Niestety nadal efekt nie był aż taki zadowalający - jestem mocno wymagająca;)

Chyba mogę śmiało napisać, że znalazłam swój idealny kosmetyk:) Od tygodnia cera na tyle się poprawiła, że nie używam wcale (!) podkładu, korektora itp. Nic a nic. Jedyne co nakładam na twarz przed wyjściem na 'miasto' jest....olej arganowy lub masło shea:)

Tym moim ideałem jest....

Olej palmowy. Nie wiem dlaczego jest on tak niepopularny? Przyznam, że wcześniej nawet o nim nie słyszałam. A teraz to mój ideał:)


Plus za to, że jest nierafinowany:)
Wygląda tak:


Jeden, jedyny minus za zapach - okropny! Ale czym jest w tym przypadku zapach:D No, może drugi malutki minusik za to, że może brudzić ubrania i dziwnie wygląda na twarzy:P Ale później wsiąka i jest ok.


O plusach mogłabym pisać do jutra;) Wyrównuje koloryt, likwiduje wszelkie niedoskonałości - w moim przypadku olej to prawdziwy ideał!,ujędrnia, idealnie się wchłania, dobrze nawilża, nie zapycha -nic a nic.

Jeśli chodzi o zastosowanie wewnętrzne, to niestety nie sprawdzałam;P Nie, że mi szkoda i oszczędzam, bo oleju jest bardzo dużo - 500ml/20zł. Powoli zaczynam go testować na włosach.

Ale na twarz zastępuje mi wszystkie inne kremy, maski i inne cuda. To jest mój ideał:)
A może na stan cery ma też wpływ stosowanie od kilku tygodni oleju arganowego? Na pewno, ale mimo wszystko pozostanę wierna temu wynalazkowi natury;)




czwartek, 12 lipca 2012

Glinka biała w zastosowaniu na twarz, kolagen+elastyna jako dodatek do glinki

Nie ma sensu rozpisywać się powtórnie o oznaczeniach opakowań, właściwościach, postaci i zapachu glinki oraz kolagenu+elastyny. Wszystko opisałam tu KLIK

Glinkę przygotowałam zgodnie z zaleceniami na opakowaniu:

Do gotowej glinki dodałam 3 kropelki kolagenu+elastyny i całość wymieszałam. Dość ciężko rozprowadzało się na twarzy, glinka jakby zaczęła wysychać...Dlatego co jakiś czas zwilżałam pędzelek, którym ją nakładałam. To chyba jedyny minus glinki.
Dodam, że z białą glinką na twarzy wygląda się jak klown;)

Efekt:

Glinka mocno ściąga, czuć to na twarzy. Łatwo się zmywa. Wysusza, ale przez to, że dodałam kilka kropel kolagenu+elastyny, skóra była bardziej napięta, jędrna, wygładzona. Planuję wykorzystać glinkę do stworzenia pudru:) bo bardzo ładnie matuje. Po jednorazowym użyciu nie mogę nic jeszcze stwierdzić. Zobaczymy jak będzie po dalszych zabiegach, ale po tej jednej próbie skóra była niesamowicie gładka, czysta, odświeżona.
Kolagen+elastyna posiada właściwości błonotwórcze, chroni przed szkodliwym działaniem otoczenia. Nadaje aksamitny wygląd - co potwierdzam. Wielkim plusem tego produktu jest możliwość dodawania kilku kropel np do naturalnych toników, masek, glinek, kremów itp.
Ważne, aby po zastosowaniu nawilżyć skórę. Ja dla wypróbowania zastosowałam olejek arganowy.

środa, 11 lipca 2012

Pierwsze zamówienie hurtowe -twarz i ciało

Również tutaj przedstawię listę zorganizowanych przeze mnie zakupów z hurtowni. Tym razem jednak do twarzy i ciała:)
A więc część z całości:
A co wybrałam do pielęgnacji twarzy i ciała? To:

- algi
- korund
-  peeling enzymatyczny
- kwas kojowy
- maska algowa liftingująca pod oczy
- maska algowa z koenzymem Q10
- maska ujędrniająca
- maska rozjaśniajaca

 - masło kokosowe
-  maska placenta
- maska algowa mleko + pszenica
- maska algowa z kwasem hialuronowym
- algi morskie Fucus w płatach
- glinka czerwona z algami
- glinka biała z algami
- kwas glikolowy
- kolagen + elastyna
- potrójny kwas hialuronowy
- olej arganowy
- olej makadamia
- olej marchwiowy

Dość spora lista, nawet jak do testowania:) Muszę więc zabrać się testów:)

niedziela, 1 lipca 2012

Podsumowanie kuracji drożdżowej i OCM

Od 6 maja, co drugi dzień piłam drożdże (przez miesiąc). Czytałam różne wersje picia drożdży. Jedni piszą, że powinno się je pić codziennie, inni, że co drugi dzień, a jeszcze inni, że wystarczy 2 razy w tygodniu. Czytając różne książki, doszłam do wniosku, że najodpowiedniejsze będzie dla mnie picie właśnie co drugi dzień. Niestety, w moim przypadku kuracja drożdżowa zupełnie się nie sprawdziła.

Podsumowując to co na czym mi zależało:

1. Po drożdżach miałam przytyć - niestety nie przytyłam ani kg....:(
2. Miała się oczyścić cera - cera znacznie się oczyściła, ale niestety jestem przekonana, że nie za sprawą drożdży. Największy udział w tym miała kuracja OCM, pielęgnacja naturalna i oczywiście bratek:)
3. Miały mi urosnąć włosy - to ciężko mi sprawdzić, chociaż niektórzy twierdzą, że troszkę mi włosy urosły. Więc jeśli nawet, to jest to jedyny mały plus picia drożdży.

Jak pisałam, w moim przypadku picie drożdży niestety, ale się nie sprawdziło...Chyba już nie wrócę do ponownej kuracji....



Podsumowując OCM.

Pierwszy raz do OCM dałam mieszankę oleju rycynowego, oleju z pestek winogron i kilka kropel tamanu. Przez pierwszy tydzień stosowałam codziennie, później co drugi dzień,  a teraz już 2-3 razy w tygodniu. OCM stosowałam od 15 maja. Bardzo poprawił mi się stan cery. OCM to zdecydowanie strzał w 10! Tylko wszystko z umiarem, nie można przemęczyć skóry, ale trzeba dać jej odetchnąć.
Z tej mieszanki jestem bardzo zadowolona:) Od tygodnia stosuję już nową mieszankę olejową - olej rycynowy i olej sezamowy. Na razie jest bardzo fajnie, kuracja mi służy:)
A w planach już mam wypróbowanie oleju arganowego, bo tyle dobrego o nim słyszałam...

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Domowe toniki część 2

Dzisiaj kolejna porcja domowych toników. Zapraszam.





1. Tonik fiołkowy.
Należy zrobić napar z garści fiołków w 0,5l wrzącej wody, po czym odcedzić. Sposób ten jest szczególnie polecany do zmiękczenia łuszczącej się skóry.

2. Przeciw niedoskonałościom.
Potrzebujemy świeżo wyciśniętego soku z 1 pomarańczy, 3 cytryn i 1 ogórka. Zmieszać z 3 łyżeczkami wody różanej oraz 0,3l alkoholu (np wódki). Sposób ten jest szczególnie polecany do zwalczania wągrów i zaskórników i podobno powoduje delikatne zaróżowienie się cery.

3. Tonik różany.
Należy zagotować szklankę wody mineralnej i wsypać do niej 20 g pączków róż. Następnie przykryć i odstawić na ok pół godziny. Przecedzamy i przelewamy do szklanej buteleczki.Powstałą wodą różaną przemywamy twarz.

4. Tonik pietruszkowy.
Ten tonik sprawi, że cera będzie jedwabiście gładka. Przelewamy garść natki pietruszki szklanką lodowatej wody i odstawiamy na noc. Gotowe:)

5. Przeciwzmarszczkowy.
Tonik ten nadaje się do cery dojrzałej. Miksujemy szklankę dojrzałych poziomek z 4 łyżkami słodkiej śmietany i 4 łyżkami płynnego miodu. W lodówce przechowujemy max 3 dni.

6. Do cery dojrzałej.
Dużą pomarańczę sparzamy wrzątkiem, wyciskamy sok do małego pojemniczka. Dodajemy oliwę - powinno jej być trzy razy więcej niż soku. Zakręconym słoikiem potrząsamy tak długo, aż powstanie gładka emulsja.

7. Tonik brzoskwiniowy.
Rozgniatamy, np widelcem umytą i najlepiej sparzoną brzoskwinię razem ze skórką. Dodajemy pół łyżki miodu i 3 łyżki suszonych kwiatów lipy. Całość ogrzewamy w kąpieli wodnej aż miód całkiem się rozpuści. Ostudzamy i dodajemy 200ml tłustego mleka. Wstawiamy do lodówki na 12 godzin po czym przelewamy przez sito. Przechowujemy max 6dni.

8. Tonik marchewkowy.
Marchewkę musimy zetrzeć na tarce o małych oczkach. W szklanym naczyniu mieszamy marchewkę z dwiema łyżkami miodu i żółtkiem.Dodajemy pół szklanki słodkiej śmietanki. Wstawiamy na 2 godziny do lodówki. Odsączamy na sitku.

9. Na łuszczenie skóry. 
Jest to kuracja tygodniowa. Przygotowujemy napar z kwiatu lipy (pół szklanki wody na łyżkę ziół). Dodajemy łyżkę miodu.

Niedługo część 3 domowych toników:)

niedziela, 10 czerwca 2012

Miesiąc od rozpoczęcia OCM

Od 15 maja stosuję OCM, więc mogę się już co niego wypowiedzieć na ten temat:)
Otóż, w początkowych dniach stosowania, kiedy to stosowałam codziennie, byłam zachwycona! Skóra widocznie się poprawiła, zaczęły znikać krostki.. W między czasie, od 6 maja piję drożdże - co drugi dzień. A od 7maja piję bratka, także co drugi dzień. Od ok 1,5tygodnia stan cery nieco się pogorszył...Zaczęły się pojawiać nowe krostki, które jednak szybko znikają. Stąd też wnioskuję, że cera zaczyna się oczyszczać. Wiem, że dotychczas nie była dobrze oczyszczona, więc w pierwszych dniach od stosowania OCM po prostu poznikały te krotki, które już na twarzy były. Teraz OCM zaczęło "wyciągać" wszystkie niedoskonałości podskórne. I mam nadzieję, że w niedługim czasie (ale mimo wszystko będę cierpliwa) cera całkowicie się oczyści. Krotki pojawiają się naprawdę niewielkie i w małych "ilościach", dlatego nie jest źle:)
Tylko przez pierwszy tydzień stosowałam OCM codziennie. Później co 2-3dzień i tak jest do dzisiaj. W niektórych miejscach cera jest już naprawdę w świetnej kondycji (jak dla mnie).
Kontynuuję OCM i nadal będę zdawać relacje.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Domowe toniki część 1

Tak sobie pomyślałam, że może komuś przyda się kilka fajnych pomysłów na domowej roboty toniki:) Ostatnio troszkę odpuściłam sobie pisanie blogów, bo miałam tyyyyle różnych zajęć....Między innymi przemeblowałam swój pokój i myślę zrobić w nim tzm "kącik sypialniany". Coś w tym stylu:

 http://zszywka.pl/p/idealne-171589.html

http://bi.gazeta.pl/im/2/8092/z8092222X,W-ponadtrzydziestometrowej-otwartej-przestrzeni-dziennej.jpg


Zupełnie przypadkiem natknęłam się na te zdjęcia, ale szczególnie pierwsze bardzo mi się spodobało i myślę zrobić takie coś u siebie. Tym bardziej, że mam w pokoju skos, a cały pokój jest dość sporych rozmiarów, więc fajnie by to wyglądało. Po bokach myślę zrobić chowane schowki albo szafy wnękowe, bo zostałoby mnóstwo miejsca, a zabudowując całość, boki zostałyby niewykorzystane... Co myślicie o takim rozwiązaniu w pokoju? Podoba Wam się? Może macie jeszcze podobne zdjęcia albo jakieś pomysły?

A teraz trochę obiecanych toników:

1. Tonik z koniakiem.
Jeszcze doskonałym środkiem ściągającym. Potrzebujemy 3 łyżki wody destylowanej, 3 łyżki wody z kwiatów pomarańczy i 1 łyżkę koniaku. Wszystko mieszamy i wlewamy do szczelnego pojemniczka. Najlepiej nakładać nasączając wacik.

2. Tonik sosnowy.
Ma właściwości ściągające, poprawia krążenie i koloryt skóry. Potrzebujemy szklankę świeżych igiełek sosnowych, szklankę wody destylowanej i 4 łyżki oczaru wirginijskiego. Igły wsypujemy do małego rondelka/garnka, zalewamy wodą i podgrzewamy, powoli doprowadzając do wrzenia, po czym odstawiamy a z woda wystygnie. Igły odcedzamy i wyrzucamy. Dodajemy oczar i starannie mieszamy wszystko. Tonik wlewamy do czystego szczelnego pojemniczka.

3. Tonik grejpfrutowy.cytrynowy/pomarańczowy.
Potrzebujemy skórkę z któregoś z wyżej wymienionych owoców (ok pół szklanki), tabletkę witaminy C oraz szklankę wrzącej wody.  Skórkę wkładamy do małej ceramicznej lub szklanej miseczki. Rozpuszczamy we wrzącej wodzie witaminę C i zalewamy roztworem skórki. Kiedy całość będzie już chłodna, odcedzamy i płyn przelewamy do czystego pojemniczka.

4. Tonik z liści bzu.
Bez ma właściwości łagodnie oczyszczające. Pół szklanki świeżo zebranych liści bzu zalewamy wrzącą wodą i czekamy aż napar wystygnie. Odcedzamy i przelewamy do czystego pojemniczka.

5. Tonik pietruszkowy.
Podobno ma właściwości wybielające;) Do ceramicznej miski wkładamy natkę posiekanej pietruszki i wlewamy pół szklanki wrzącej wody. Czekamy aż napar wystygnie, odcedzamy i przelewamy do czystego pojemnika.

6. Tonik z zielonej herbaty.
Jak wiadomo zielona herbata ma zbawienne działanie nie tylko dla naszego organizmu od wewnątrz, ale także działa świetnie na zewnątrz. 2 łyżki liści zielonej herbaty zalewamy w szklance wrzącą wodą i czekamy aż herbata się zaparzy. Czekamy aż wystygnie i gotowe:)

7. Tonik ogórkowo-rumiankowy.
Jest to świetny preparat oczyszczający i lekko ściągający. Robimy mocny napar z 2 łyżek świeżych lub łyżki suszonych kwiatów rumianku. Kiedy wystygnie, odcedzamy i przecedzamy. Następnie mieszamy z łyżką gliceryny, łyżką soku z aloesu i 2 łyżkami soku z zielonego ogórka (byle nie tych z marketów, bo tam jest mnóstwo konserwantów i chemii i na prawdę można sobie zaszkodzić....). Gotowe:)


8. Tonik miodowy.
Miód jest genialnym środkiem kosmetycznym! Osobiście - uwielbiam stosować miód na włosy, twarz i skórę:) no i jeść także;).
Mieszamy ze sobą 4 łyżki miodu, łyżkę naturalnego mydła (dobrze, żeby było płynne, ale można je samemu "upłynnić" dłońmi i po prostu dodać pianę. I najbardziej polecam Alepię) i pół szklanki gliceryny. Polecam głównie do całego ciała, osobiście na twarz wybieram inne rozwiązania ze względu na dużą ilość gliceryny.

9. Tonik z herbaty owocowej.
Podobnie jak z herbata zieloną - zaparzamy w szklance 2 saszetki herbatki owocowej, odcedzamy i gotowe:). Tu można eksperymentować także z innymi herbatkami, ziołami itp. Ja np bardzo lubię miętę:)

10. Tonik różany.
Mieszamy łyżkę suszonych płatków z róży ze szklanką białego winnego octu (ja biorę domowej roboty ocet jabłkowy. Zostawiamy na uwaga - około 2 tygodnie, po czym przecedzamy i dodajemy pół szklanki wody różanej. Przelewamy wszystko do czystej buteleczki.




To tyle na razie, w drugiej części podam kolejne przepisy. Ważne, żeby nie trzymać tych toników zbyt długo, bo wiadomo, że bez konserwantów długo nie postoją i szybko się zepsują...

środa, 30 maja 2012

Czy warto pozbyć się sklepowych kosmetyków? I moja kokosowa mydelniczka :)

Przez dłuższy czas zastanawiałam się czy w ogóle warto pozbyć się tych wszystkich sklepowych kosmetyków? Czy to coś da? Jaki to ma sens?

Jeszcze 1,5-2 lata temu kupowałam wyłącznie produkty sklepowe, bo myślałam, że są najlepsze, że mi pomogą... Ale skoro przez całe moje życie (bo właściwie takich kosmetyków używałam od zawsze) nie pomogły mi one wyleczyć się z niedoskonałości i cały czas stan cery i skóry mi się pogarszał to chyba coś jest nie tak? A przez cały ten czas zdążyłam wypróbować chyba wszystko co do wypróbowania było możliwe... Swego czasu używałam do twarzy (o zgrozo!) mydełka Dove... No tak, na początku wszystko pięknie ładnie, wydawało mi się, że mydełko idealnie dba o moją cerę, a, że nie wygląda ona rewelacyjnie, no cóż, taka jej uroda...Błąd! Mycie tym mydłem dawało złudne uczucie, że jest lepiej. W rzeczywistości stan cery pogarszał się, zrobiła się szara i pojawiały się nowe spore niespodzianki... Do dermatologa także porządnie wydeptałam ścieżkę. Leczyłam się 2 lata - bez większych rezultatów...Jedyne co było zauważalne, to lżejszy porftel.
Oczywiście, jeśli ktoś ma inne zdanie i uwielbia takie produkty, powodzenia - ja swoje zdanie już wyrobiłam.

Chyba każdy już się naczytał o szkodliwych substancjach w kremach, pudrach, szminkach itp. Ostrzegam, że nawet tak zwane "naturalne mydełka" czy też "szare mydełka" w rzeczywistości na dłuższą metę nadają się co najwyżej do mycia stóp, a i to niekoniecznie, bo o stopy warto dbać!

Dlaczego więc kupujemy gotowe produkty sklepowe, zwłaszcza te reklamowane?
Odpowiedzi jest cała masa - bo panuje pogląd, że reklamowane znaczy "najlepsze" albo chociażby "dobre", bo inni to kupują, bo jesteśmy wygodni i nie chce nam się niczego przygotować w domu, bo reklamowane i sklepowe ładnie pachnie, ma śliczne opakowanie, długą datę ważności (no tak, bo w składzie milion konserwantów), bo producent zapewnia, że produkt jest świetny, bo daje efekt natychmiastowy i nie musimy się trudzić i czekać (to o niecierpliwych;)). Ostatnio nawet nie mogę już patrzeć na te kłamliwe reklamy w tv. Najbardziej bawi mnie, kiedy producent rzuca hasło "super mega dodatek olejku jojoba" - no ok, tylko, że ten olejek zwykle znajduje się na końcu składu, więc jest go najmniej. Wyprzedzają go konserwanty, barwnik, silikony i inne cuda wianki. Sumą rzeczy, olejku jest pewnie 1 ml w 200 ml produkcie, który kosztuje 10-20zł. I gdzie tu logika, jeśli za taką cenę mogę mieć sporo większą ilość samego, czystego olejku bez tych zbędnych chemikaliów?

Chyba przyznacie, że najlepszą inwestycją jest inwestycja we własne zdrowie. Co nam da "napychanie" się samymi słodyczami, fast foodami, kolorowymi cukierkami, gotowymi plackami z masą chemii i ładowanie podobnych rzeczy na skórę? Wiecie co? Choroby i zmarszczki za kilkanaście lat;) Im szybciej zaczniecie to zmieniać, tym lepiej i uwierzcie, że "gotowe i sklepowe" nigdy nie będzie lepsze od naturalnego i przygotowanego samemu.

Całe szczęście ja już się opamiętałam i zmieniłam swoje życie o 180 stopni i jest mi z tym o wiele, wiele lepiej! Warto dbać o siebie! Wiem, że jeszcze długo poczekam na naprawdę widoczne rezultaty...Męczyłam włosy, skórę i cerę przez sporo ponad 20 lat, więc wiem, że, żeby to wszystko odbudować muszę poświęcić sporo czasu i wysiłku. Ale cieszę się, że zaczęłam już teraz (lepiej późno niż później;P).

Jak wiadomo, skóra jest największym żywym narządem naszego organizmu. Ma wiele zadziwiających właściwości, np jest wodoszczelna. Tajemnica pięknej skóry kryje się w zabiegach dotyczących zarówno wnętrza ciała jak i tego, co widzimy w lustrze. Dlatego warto dbać o nią od wewnątrz. Jak to przeczytałam w jednej z książek - warto pomyśleć o swojej twarzy jak o pięknej sukni - nawet najdroższa i uszyta z najcenniejszych materiałów nie będzie na tobie dobrze leżeć, jeśli nie składa się z dobrze dopasowanych części, zgrabnie połączonych wewnętrznymi szwami, a zewnętrzna strona nie została wyprasowana.



A na koniec - moja mydelniczka handmade.
Długo myślałam nad tym, gdzie by tu trzymać moją ukochaną Alepię (i inne mydełka naturalne). Nie chciałam, żeby to była plastik i tworzywo sztuczne. Chciałam jednocześnie, żeby to było coś ciekawego, ale jednocześnie banalnego, coś co przykuje uwagę swoją prostotą. I przyszedł mi pomysł, żeby kupić zwykłego małego kokosa, przekroić go na pół i tam trzymać mydełka. Pomyślałam, zrobiłam i jest;). Każdy podziwia, a mydełka super się w tym trzymają. Nie wyślizgują się, nic nie przecieka, nie wylatuje, nie kołysze się:)